Wielokrotnie pisząc na temat emerytur i tego co należy zrobić, aby nasze życie w przyszłości wyglądało znośnie, często podnoszę jeden aspekt – brak edukacji finansowo-oszczędnościowo-emerytalnej. I nie mówię o edukacji w domu, ale o wielkiej dużej kampanii, która powinna być prowadzona dzień w dzień od ponad trzydziestu lat przez rządzących naszym krajem. Z każdej strony sceny politycznej. Powinien iść bardzo jasny przekaz: człowieku, z powodów demograficznych to albo coś odłożysz na swoją przyszłość emerytalną, albo będziesz miał kłopot. Wszyscy będziemy mieć kłopot. Przez wiele lat w tym aspekcie niestety nic nie zrobiono zbyt wiele.
Brak zaufania do Państwa – szczególnie w kontekście emerytalnym – można zrozumieć. Wielokrotne majstrowanie przy systemie, wielość systemów emerytalnych (np. ZUS vs KRUS…) sprawia, że faktycznie może pojawić się w naszych głowach myśl, że jak „rząd mówi, że da to rząd… mówi”. Teraz mówi i nawet trochę zachęca do Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK). Ale z powodu braku edukacji, braku zaufania częstym pytaniem jakim ludzie mi zadają w kontekście PPK jest: „jak się z tego wypisać?”. A dlaczego chcesz się wypisać? A bo mnie znowu okradną… (Mimo wszystko zostawmy na chwilę ten mało merytoryczny argument. Bo jeżeli mogą nas okraść z prywatnego PPK, to mogą i z prywatnych kont bankowych, i z prywatnych jednostek udziału funduszy inwestycyjnych, i z prywatnych samochodów, i z prywatnych domów… w końcu nikt nie jest bezpieczny, gdy Sejm obraduje, prawda?)
Czyli jak z tym PPK jest? HIT czy KIT?
Zacznijmy od tego, że PPK jest programem co do zasady obowiązkowym. Ale obowiązkowym dla pracodawców! Tak, poza niektórymi wyjątkami zapisanymi w ustawie pracodawcy, pracodawcy muszą założyć PPK w swojej firmie. Nie wszyscy na raz – aktualnie (styczeń 2020) obowiązek ten mają firmy zatrudniające od 50 do 249 pracowników. Gdy zostanie wybrany dostawca PPK, pracownicy samodzielnie decydują czy chcą wziąć udział w odkładaniu na emeryturę w taki sposób czy nie. Tak, można się nie zapisać do PPK. Pamiętając o tym, że za kilka lat pracodawca ma obowiązek zapisać wszystkich pracowników ponownie. Składka, która jest przekazywana do odpowiednich funduszy składa się z części pracownika, pracodawcy i rządowej. Co więcej jeżeli się pracownik zdecyduje to pracodawca i rząd muszą przekazywać odpowiednią kwotę. Pracodawca może ją ewentualnie zwiększyć jeżeli czuje taką potrzebę. Podobnie pracownik.
Składka od pracownika i pracodawcy jest potrącana z pensji netto, ale obliczana od wynagrodzenia brutto pracownika. Od składki pracodawcy przekazanej do PPK pracownik musi zapłacić podatek dochodowy. Pracodawca z kolei składkę może „wrzucić w koszty”. O jakich kwotach mówimy?
Przy kwocie 3000 zł brutto mamy:
– składka od pracownika 2% czyli 60 zł
– składka od pracodawcy 1,5% czyli 45 zł
– składka od rządu 20 zł (pomijając wpłatę powitalną)
Czyli od naszego wynagrodzenia netto 2205 zł odejmujemy nasze składki: 60+45=105 zł, ale dodajemy 20 zł „rządowe” czyli: 2205-105+20 = 2150 zł wobec tego nasza pensja „na rękę” obniża się o 85 zł. Dużo? Wydaje się, że nie – pamiętając o jednej rzeczy: musimy coś odkładać na emeryturę, żeby ją przetrwać. Co więcej jestem przekonany, że po trzecim przelewie w ogóle zapomnimy to tym.
Hmm… a gdyby ktoś chciał spróbować i teraz się zapisze, a po dwóch latach zrezygnuje? Po prostu wypłaca swoje pieniądze. Wypłaca też 70% swojego rachunku „od pracodawcy”, a pozostałe 30% wędruje na konto w ZUS. Przypisane do tego pracownika. Część „rządowa” jest zwracana.
Czyli licząc na szybko: wpłaciliśmy 24 składek po 60 zł = 1440 zł. Przelew od pracodawcy to: 24 x 45 zł = 1080 zł. 30% do ZUSu daje 324 zł. W całości otrzymujemy na rękę 1440 zł + 756 zł = 2196 zł. Dostajemy 1,52 x więcej niż wpłaciliśmy. (Pomijam kwestię podatków, zwrotów z inwestycji itp.). Czy taka stopa zwrotu jest warta rozważania czy nie? Według mnie tak! Biorąc tylko to pod uwagę warto przystąpić według mnie do PPK.
To jak? KIT czy HIT? Wiele osób znajdzie dużo wad w programie: „bo obowiązkowy”, „bo niepewność inwestycji”, „bo ja już coś mam, a najpewniejsze to są nieruchomości…”. Dla wielu osób ten program w ogóle nie będzie interesujący. Bo mają nie tylko nieruchomości, ale i fundusze, i polisy, i działki, i biznesy, i rodzinę, i konta w bankach. Wiele osób jednak ma niewiele. Albo w ogóle nic. Dla nich taki program powinien być wręcz obowiązkowy.
Prowadzisz firmę i nie wiesz jak podejść do tematu? Jesteś pracownikiem i chcesz więcej informacji? Po prostu napisz do mnie lub zadzwoń. Porozmawiamy i wyjaśnię wszystko.
Paweł Rudzki
tel. 508 195 570
Comments are closed.