Brzmi poważnie? Może trochę, ale bez paniki – to po prostu cały proces, który zaczyna się wtedy, kiedy coś Ci się przydarzy (i niekoniecznie coś fajnego), a kończy – miejmy nadzieję – wypłatą pieniędzy od ubezpieczyciela. Bo mówimy oczywiście o likwidacji szkody…
Likwidacja szkód to takie „co dalej?” po zdarzeniu. Miałeś stłuczkę? Zalałeś sąsiada? No to zgłaszasz szkodę do ubezpieczyciela i… czekasz.
Ale nie bezczynnie!! Trzeba przekazać dokumenty, zdjęcia, opisać co się wydarzyło. Potem ktoś to wszystko analizuje, sprawdza, czy polisa faktycznie działa w tej sytuacji i czy przysługuje Ci odszkodowanie. „Ktoś”, albo „coś” bo dość często likwidacją prostych szkód zajmują się różnego rodzaju boty.
Etapy? Proszę bardzo:
Ograniczenie skutków szkody – czyli jak widzisz, że pękła rura to zakręcasz dopływ wody, żeby szkoda się nie powiększała. Zgłaszasz szkodę – im szybciej, tym lepiej. Weryfikacja – ubezpieczyciel sprawdza, czy wszystko się zgadza. Ocena – ile to będzie kosztować i kto za to płaci? Decyzja – „Tak, wypłacamy!” albo „Niestety, nie tym razem…” Wypłata (jeżeli decyzja na tak) – pieniądze trafiają na Twoje konto (albo np. do warsztatu jeżeli bezgotówkowo naprawiasz auto).
I tyle!
Cała magia likwidacji szkody. 
Jeżeli czytasz w tym miejscu to wiedz, że to jest to pierwszy artykuł na mojej stronie, do którego napisania została wykorzystana AI….
Comments are closed.